_______________________________________________________________________________
Obudziłam się słysząc czyjąś rozmowę. Podniosłam głowę zorientowałam się, że jestem w pokoju rodziców,a przed sobą zobaczyłam SeoYu i HyungSeok-a, którzy zaraz na mnie spojrzeli.
- Obudziłaś się?! Wszystko dobrze? - Spytał zmartwiony Seok.
- Tak, ale co się stało? - W tym samym czasie z pokoju wyszedł trzaskając drzwiami Woon Seo - Matko! Co on robi? Nie jest u siebie! - Krzyczałam.
- Nie bądź zła. Wiesz jak się wystraszył kiedy zemdlałaś? Wezwał nawet swojego rodzinnego lekarza, by cię opatrzył - Po tym zauważyłam, że mam przypiętą kroplówkę. Zastanawiałam się dlaczego niby miał się martwić, ale nie miałam na to czasu. Odpięłam kroplówkę i wstałam.
- Nie powinnaś jeszcze wstawać, odpocznij trochę - Mówił zatroskany.
- Nie mogę, muszę iść do siostry, a wy możecie już wyjść - Szybko wybiegłam z pokoju idąc na poszukiwania NamYu. Mała była w moim pokoju, od razu jak mnie zobaczyła, zaczęła płakać. Zauważyłam, że rodzice jeszcze nie wrócili, co się z nimi dzieje? Zeszłam z małą na dół gdzie nadal był Seo i Seok
- Kazałam wam już iść - Powiedziałam stanowczo.
- Już idziemy! Nie martw się! - Wrzasnął wściekły Woon SeoYu, przy czym wystraszył moją siostrę.
- Myślisz, że u siebie jesteś!? Wynoście się! - Zaczęłam pchać obu do wyjścia, ubrali buty i wyszli.
Zamknęłam drzwi i poszłam do salonu usiąść. Nadal słabo się czułam. Poprosiłam Nami by poszła do siebie, a ja przygotuję coś do jedzenia. Zrobiłam sobie herbatę, kilka kanapek, byłam strasznie głodna. Zrobiłam też owsiankę dla siostry. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść. Byłam zmartwiona, że ojca nie ma tak długo - Może mieli wypadek? - W głowie miałam czarne myśli, nawet nie podziękowałam chłopakom za pomoc, tylko jeszcze się na nich wydarłam. Nie mogłam już sobie niczego w głowie pokładać. Skończyłam jeść, wzięłam owsiankę i zaniosłam do pokoju siostry. Kiedy tylko skończyła jeść, usłyszałam otwierające się drzwi. Zerwałam się jak najszybciej i zbiegłam w dół, gdzie zobaczyłam ojca i jego żonę.
- Mamo! Tato! - Krzyknęła za mną NamYu i pobiegła do nich.
- Córeczko, dobrze się czujesz? - Spytała jej matka. Zeszłam po schodach na dół i podeszłam do nich. Spojrzałam na tatę i uderzyłam go w twarz, złapał się za uderzony policzek i spojrzał na mnie.
- Jak mogłaś uderzyć swojego ojca?! - Powiedziała zdziwiona moim zachowaniem macocha.
Po tych słowach też dostała w twarz.
- Sara!
- Co!? CO WY SOBIE MYŚLICIE!? JAK MOGLIŚCIE WYJŚĆ NA KILKA DNI, NIE DAJĄC ZNAKU ŻYCIA!? Wiecie... jak Nami się martwiła!? - Mówiłam, po policzkach spływały mi łzy.
- Nie przesadzaj już tak, to tylko kilka dni, nie umarłyście - Oznajmił ojciec.
- Tak, oczywiście... O nic się nie martwicie, nawet o to, że zostawiliście ją samą w domu. Nienawidzę was - Skończyłam mówić i poszłam do swojego pokoju. Mimo wszystko odetchnęłam z ulgą, nic im się nie stało i wygląda na to, że się pogodzili. Położyłam się do łóżka i nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam.
* * *
Obudziłam się, wstałam i podeszłam do okna. Spojrzałam na lekko zachmurzone niebo. Odprawiłam poranną toaletę. Wyjęłam z szafki świeżą bieliznę, wyciągnęłam mundurek i się przebrałam. Zabrałam swój plecak i zeszłam na dół. Siedzieli już tam rodzice z Nami. Ubrałam buty i wyszłam nic do nich nie mówiąc. Szłam po woli w stronę szkoły. Po drodze wstąpiłam do sklepu by kupić sobie coś na śniadanie. Kiedy wychodziłam zobaczyłam przed sobą auto - Idealnie, ciemnie szyby.. - Szepnęłam sama do siebie, podchodząc do samochodu chcąc się przejrzeć. Byłam już przed nim i poprawiałam włosy, aż nagle ktoś opuścił szybę w dół.
- Terada- San! - Krzyknęłam poznając chłopaka w aucie.
- Sara-chan, spotkałem cię szybciej niż myślałem - Powiedział po japońsku.
- Co ty tu robisz? - Spytałam zaskoczona. Terada jest to chłopak, który często przychodził do kawiarenki z lodami w której pracowałam w Japonii. Byłam trochę zmieszana jego widokiem.
- Przyleciałem do Korei, by kogoś znaleźć - Odpowiedział uśmiechając się.
- "Znaleźć kogoś"? Musi to być ważna osoba, skoro odpuszczasz sobie szkołę... - Mówiłam z lekkim śmichem na ustach.
- Tak, to BARDZO WAŻNA osoba. Ach...Sara-chan, przepraszam, ale muszę już jechać - Oznajmił patrząc na zegarek.
- Oo, dobrze - Sama spojrzałam na godzinę i zauważyłam, że zaraz się spóźnię na zajęcia- Terada, pa,pa... mam nadzieje, że jeszcze się spotkamy! - Krzyknęłam biegnąc do szkoły.
* * *
Wbiegłam do szkoły i od razu wpadłam na kogoś. Akurat tą osobą musiała być Nam Na Ri.
- Uważaj jak chodzisz do cholery! - Krzyknęła uderzając mnie ręką.
- Aish.. Co ty właśnie zrobiłaś?! Chcesz zginąć?! - Dziewczyna znów skierowała rękę w moją stronę, ale nagle ktoś od tyłu ją złapał.
- Nari - chan, nie powinnaś bić ludzi - Powiedział chłopak z tyłu.
- Takuya-kun? Co ty u robisz? - Spytała dziewczyna - chwila co? Terada-kun? Jak to? - Pomyślałam i spojrzałam w jego stronę. Miał na sobie mundurek naszej szkoły, co się dzieje?
- Sara-chan, nic ci nie jest? - Spytał po koreańsku. Byłam zdziwiona, że go zna, ale co on tu robi? Zna NaRi? Jak?
- Tak, nic mi nie jest - Odpowiedziałam patrząc na niego ze zdziwioną miną.
- Na co czekacie? Chodźcie, bo się spóźnimy na lekcje- Chwycił nas za ręce i pociągnął w stronę stali. Weszliśmy wszyscy do niej, nauczyciel już tam był, ale dziwne było to, że nie tylko ja i ta dziewucha znała mojego kolegę z Japonii, ale Seo i HyungSeok też go znali. Od razu krzyknęli jego imię jak weszliśmy do klasy. Kompletnie nie wiedziałam co się dzieje, do tego razem z Teradą nie mieliśmy gdzie usiąść Nauczyciel powiedział, że zaraz przyniesie dwie dodatkowe ławki.
- Hej, czy to nie jest Terada Takuya? Z firmy w Japonii?
- Masz racje, to on..
- O boże, czemu chodzi do naszej szkoły?
Szeptała klasa rozpoznając chłopaka. Racja, jest synem prezesa największej firmy w Japonii, sama jestem zmieszana jego pobytem tu, a na dodatek będzie chodził do tej samej szkoły, klasy.
- No dobrze, proszę macie ławki, ustawcie je na końcu i usiądźcie - Powiedział nauczyciel, tak jak kazał, usiedliśmy na końcu i zaczęła się lekcja. Cały czas czułam jak cała klasa patrzyła w naszym kierunku. Mój kolega cały czas gapił się na mnie z uśmiechem na twarzy. Nie wiedziałam, że też jest taki denerwujący. Usłyszałam dzwonek, więc od razu wzięłam swoją torbę i wyszłam z klasy. Usłyszałam jak Terada- kun mnie zawołał, ale nie dał rady nawet do mnie dojść, bo cała klasa do niego podeszła i zaczęła wypytywać. Skierowałam się szybkim krokiem w stronę schodów na dach, ale nagle ktoś podłożył mi nogę i prawie się przewróciłam.
- Ah... ! - Krzyknęłam przerażona, wtedy też złapano mnie za rękę.
- Woon Seo Yu! "Nic ci nie jest"? Przecież to przez ciebie o mało nie upadłam! - Stwierdziłam wściekła.
- No tak, ale też cię uratowałem, nieprawdaż? - Jego wredny uśmiech nie znikał z twarzy, miałam ochotę go uderzyć, ale nagle zbliżył swoją twarz do mojej. Dzieliło nas kilka centymetrów, moje serce zaczęło walić jak oszalałe, co się ze mną dzieje?
_________________________________________________________________________________No w końcu skończyłam pisać ten rozdział^^ MAM NADZIEJE, ŻE SIĘ PODOBAŁ!
Przepraszam, że tak długo, ale tak jakoś wyszło ;c Chce pod tym rozdziałem wiedzieć DUŻO KOMENTARZY! Wtedy szybko napiszę następny rozdział^^ * Taki szantażyk* Jaka ja zła... Mam też nadzieje, że nowy wygląd się podoba <3 Jak coś jest nie tak, to pisać w komentarzu, bym poprawiła ;-;
~~Reni-chan <3