Myung wstał i udał się do kuchni, gdzie nalał do szklanki wody i ją wypił. Pożegnał się z przyszłymi teściami i wyszedł z domu. Wsiadł do samochodu i pojechał, ale nie do swojego domu, tylko w stronę domu Yoona. Stanął przed małym skromnym domem. Stał tak już od dwudziestu minut i w końcu zadzwonił do drzwi.
- Co ty tu robisz ? Jeszcze o tej porze ? - Spytał poddenerwowany Yoona. W sumie było już po jedenastej.
- Możemy porozmawiać? - Spytał trochę smutny, ale poważny.
- "Porozmawiać" o czym? - Myung już nic nie mówił. Skierował się w stronę ogrodu. Yoona nie miał innego wyjścia, jak tylko pójść za nim. Przez dłuższą chwile się nie odzywali, a tylko chodzili.
- Mów co chcesz - Powiedział jeszcze bardziej zdenerwowany chłopak.
- Yoona, możesz na razie trzymać się z dala od Ryu Ri? - Spytał. Yoona nie wytrzymał i chwycił go gwałtownie za kołnierzyk.
- "Z dala" ? Jakim prawem ? Dlaczego mam to zrobić ? - Myung złapał jego za nadgarstki i oderwał go od siebie.
- Po prostu, mam zamiar na razie zająć się Ryu, poza tym wrócili jej rodzice. Chcesz by takie sytuacje jak dziś powtarzały się codziennie ? Musisz zrozumieć, że Ryu Ri jest moją narzeczoną, nie twoją! - W jego oczach pojawiła się złość. Nie mógł wytrzymać widoku Yoona, tak jak on jego.
- Na razie... Hmm i co po potem ? Znów ją zostawisz na kilka miesięcy ? Nie zapominaj, że to ja jestem przy niej zawsze. - Obrócił się i zaczął kierować w stronę domu.
- A ty nie zapominaj kogo kocha Ryu. - Myung skończył tym zdaniem rozmowę. Udał się w stronę auta i pojechał do domu.
***

Na drugi dzień, od bardzo dawna Ryu Ri została obudzona głosem matki.
- Masz, przebież się w to - Kobieta dała dziewczynie białą, lekko żółtą sukienkę. Ryu przebrała się i wyszła do matki, która powiedziała, żeby sobie usiadła, a ona zrobi jej makijaż.
Po upiększeniu dziewczyny, zeszły na dół. Ojciec założył jej na szyje długi wisiorek, i powiedział, że jest już gotowa.
- Jestem gotowa, ale na co? - Zapytała zaciekawiona.
- Na spotkanie z moimi znajomymi. - Usłyszała głos Myunga.
- Myung Soo! - Krzyknęła szczęśliwa na ponowne odwiedziny narzeczonego - "Znajomymi" ? - Zapytała zaskoczona.
- Tak, dziś mamy małe spotkanie i chciałbym Cię im przestawić. - Odpowiedział. Człowiek musiałby spojrzeć na Ryu, by zobaczyć jej szczęście, które było nie do opisania.
- Najpierw coś zjecie, a potem pójdziecie. - Powiedział ojciec dziewczyny. Wszyscy usiedli do stołu i zaczęli jeść.
- Ryu, pomóc Ci? - Spytał Myung, który zauważył, że dziewczyna na trudność z trafieniem w jedzenie. Z niechęcią się zgodziła. Nie lubiła sprawiać kłopotu innym przez to, że nie widzi.
Po zjedzeniu śniadania, ubrali się i wyszli. Pogoda była dość ponura i przygnębiająca, ale ona jej nie widziała, więc wcale nie była smutna. Wsiedli do auta i pojechali.
Zajęło im to około trzydzieści minut. Dojechali do bardzo pięknej i luksusowej restauracji. Wysieli z auta i weszli do środka.
- Dzień Dobry. Mogę prosić o imię ? - Zapytał ochronisz sprawdzający rezerwacje.
- Kim Myung Soo i Kang Ryu Ri - Odpowiedział chłopak.
- Dobrze. Są Państwo, proszę - Weszli. Myung od zrazu zauważył swoich znajomych przy stoliku.
________________________________________________________________________
Witam^^ Rozdział się podobał? Przepraszam, że tak rzadko dodaje, ale wena mnie opuściła, ten rozdział był już napisany tydzień temu, ale nie miałam ( no i nadal nie mam) 4 rozdziału.... ;c
Proszę napisać w komentarzach co myślcie.
- Co ty tu robisz ? Jeszcze o tej porze ? - Spytał poddenerwowany Yoona. W sumie było już po jedenastej.
- Możemy porozmawiać? - Spytał trochę smutny, ale poważny.
- "Porozmawiać" o czym? - Myung już nic nie mówił. Skierował się w stronę ogrodu. Yoona nie miał innego wyjścia, jak tylko pójść za nim. Przez dłuższą chwile się nie odzywali, a tylko chodzili.
- Mów co chcesz - Powiedział jeszcze bardziej zdenerwowany chłopak.
- Yoona, możesz na razie trzymać się z dala od Ryu Ri? - Spytał. Yoona nie wytrzymał i chwycił go gwałtownie za kołnierzyk.
- "Z dala" ? Jakim prawem ? Dlaczego mam to zrobić ? - Myung złapał jego za nadgarstki i oderwał go od siebie.
- Po prostu, mam zamiar na razie zająć się Ryu, poza tym wrócili jej rodzice. Chcesz by takie sytuacje jak dziś powtarzały się codziennie ? Musisz zrozumieć, że Ryu Ri jest moją narzeczoną, nie twoją! - W jego oczach pojawiła się złość. Nie mógł wytrzymać widoku Yoona, tak jak on jego.
- Na razie... Hmm i co po potem ? Znów ją zostawisz na kilka miesięcy ? Nie zapominaj, że to ja jestem przy niej zawsze. - Obrócił się i zaczął kierować w stronę domu.
- A ty nie zapominaj kogo kocha Ryu. - Myung skończył tym zdaniem rozmowę. Udał się w stronę auta i pojechał do domu.
***

Na drugi dzień, od bardzo dawna Ryu Ri została obudzona głosem matki.
- Masz, przebież się w to - Kobieta dała dziewczynie białą, lekko żółtą sukienkę. Ryu przebrała się i wyszła do matki, która powiedziała, żeby sobie usiadła, a ona zrobi jej makijaż.
Po upiększeniu dziewczyny, zeszły na dół. Ojciec założył jej na szyje długi wisiorek, i powiedział, że jest już gotowa.
- Jestem gotowa, ale na co? - Zapytała zaciekawiona.
- Na spotkanie z moimi znajomymi. - Usłyszała głos Myunga.
- Myung Soo! - Krzyknęła szczęśliwa na ponowne odwiedziny narzeczonego - "Znajomymi" ? - Zapytała zaskoczona.
- Tak, dziś mamy małe spotkanie i chciałbym Cię im przestawić. - Odpowiedział. Człowiek musiałby spojrzeć na Ryu, by zobaczyć jej szczęście, które było nie do opisania.
- Najpierw coś zjecie, a potem pójdziecie. - Powiedział ojciec dziewczyny. Wszyscy usiedli do stołu i zaczęli jeść.
- Ryu, pomóc Ci? - Spytał Myung, który zauważył, że dziewczyna na trudność z trafieniem w jedzenie. Z niechęcią się zgodziła. Nie lubiła sprawiać kłopotu innym przez to, że nie widzi.
Po zjedzeniu śniadania, ubrali się i wyszli. Pogoda była dość ponura i przygnębiająca, ale ona jej nie widziała, więc wcale nie była smutna. Wsiedli do auta i pojechali.
Zajęło im to około trzydzieści minut. Dojechali do bardzo pięknej i luksusowej restauracji. Wysieli z auta i weszli do środka.
- Dzień Dobry. Mogę prosić o imię ? - Zapytał ochronisz sprawdzający rezerwacje.
- Kim Myung Soo i Kang Ryu Ri - Odpowiedział chłopak.
- Dobrze. Są Państwo, proszę - Weszli. Myung od zrazu zauważył swoich znajomych przy stoliku.
________________________________________________________________________
Witam^^ Rozdział się podobał? Przepraszam, że tak rzadko dodaje, ale wena mnie opuściła, ten rozdział był już napisany tydzień temu, ale nie miałam ( no i nadal nie mam) 4 rozdziału.... ;c
Proszę napisać w komentarzach co myślcie.
myślę że fajnie wyszło ;p jeśli nie masz weny moge ci troche pomóc bo tak sie składa że ja mam jej trochę za dużo >.< ;D
OdpowiedzUsuńChyba wole pisać sama, bo mam pomysł, ale nie wiem, jak go napisać by było ładnie xD Ale dziękuje^^
UsuńNo no, rozkręca się :D Dochodzi do rękoczynów! :> Jak ja lubię ten dreszczyk 8D
OdpowiedzUsuńKrótko i mam niedosyt, ale wiesz co, jak gdybym miała czytać długie notki to by mi się odechciało xD ^-^
Pozdrawiam, Tenebris <3
Ps. Patkaa, jak chcesz to mi pomóż, bo mnie wena opuściła :c
Wreszcie mogę normalnie dodawać komenty uhuhuhu :3
OdpowiedzUsuńFajnie bardzo
Reni to było cudowne, a ten dreszczyk emocji na początku ♥ Serio kocham cie i czekam na ciąg dalszy <3 Weny ~
OdpowiedzUsuńReni rozdział świetny. :)
OdpowiedzUsuńAkcja przez do przodu. ^ ^
Czekam na więcej i życzę weny. <3
~ Karvil
Co myślę? Jest za słodko. >.< Ale to chyba takie odczucie po tym jak już... e, chyba kilka miesięcy będzie, nie czytałam typowego romansu. Czasami gdzieś jak czytam jest wątek miłosny, ale to nie to co romans. Wielka romantyczka-ja rzuciła romanse, bo przestała wierzyć w miłość i to w sumie chyba ... mysle, że dlatego to wydaje mi się takie słodkie.
OdpowiedzUsuńTypowa sytuacja, jak dla mnie, bo ciut się romansów naczytałam :> Narzeczony, zakochana dziewczyna i przyjaciel, który chce być kimś więcej niż przyjacielem. Mogę tylko zgadywać jak to sie skończy, choć po cichu liczę, że mnie zaskoczysz.
Po za tym zazdroszczę Ci tego stylu pisania. Jest taki dziecinny, to komplement, jak coś c;
W opowiadaniach nie piszemy dużą literą: Cię, Tobie, Ci, itd. Zapamiętaj to! :)
'' Po zjedzeniu śniadania, ubrali się i wyszli. Pogoda była dość ponura i przygnębiająca, ale ona nie jej nie widziała, więc wcale nie była smutna. '' ALE ONA NIC JEJ NIE WIDZIAŁA? Chyba wiesz o co mi chodzi? ^.-
W sumie to tyle, a nie... podoba mi się ta historia. Jest taka ... prosta.
Weną się nie martw, jak jej się odwidzi to sama wróci z podkulonym ogonem. Pomyśl sobie, że każdy tak ma, ja, Ty, inni pisarze i bedzię okej :)
Więc... wiem, że nie zaczyna sie zdania od więc :D ... ale ja mogę... Więc weny, niech do Ciebie wróci :>
Dodaj już ten 4 rozdział, bo nie wytrzymam :(
OdpowiedzUsuńWeny :*